piątek, maja 30

Smutny los ptaków wędrownych.

Brak komentarzy:
 


W miniony czwartek, wraz z Kubą, wybrałem się na spacer z Ornitologiem zorganizowany w ramach Bydgoskiego Festiwalu Nauki. Chodząc po pięknych lasach Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku w Myślęcinku, podpatrywaliśmy ptaki w ich naturalnym otoczeniu ucząc się rozpoznawać je po śpiewie jakim zwabiają samice i zaznaczają swoje terytoria.


Mimo złej pogody (ciągle z nieba sączył się kapuśniaczek) udało nam się dostrzec dzięcioła karmiącego młode. Wypatrzyliśmy 2 rodzaje gołębi zamieszkujących lasy. Słyszeliśmy kosy, rudziki i sójki. 
Spacer ten zainspirował mnie do lepszego poznania świata tych pięknych zwierząt. 

I to chyba zbieg okoliczności, że wczoraj wieczorem, kiedy wciąż byłem pod wrażeniem porannego spaceru trafiłem na artykuł  "Koniec pieśni". Ukazał się on w majowym wydaniu National Geographic, jako artykuł dodatkowy tylko w wersji dla prenumeratorów.

Czemu o nim piszę? Ponieważ ma on tak tragiczny wydźwięk, że wciąż trzęsę się ze złości. Opisuje on co się dzieje z naszymi europejskimi wędrownymi ptakami lecącymi na zimowanie do ciepłych krajów. Nie zdawałem sobie nigdy sprawy, że nasze ptaki są tam masowo mordowane. W Egipcie jest to wręcz sport narodowy. Dziennie beduini potrafią zabić około 500 ptaszków. Strzelają do wszystkich gatunków, które nie zamieszkują tych terenów na stałe. Uważają je za swoją zdobycz. Z reguły mordują je, żeby zjeść. Jednak ile taka ważąca około 70 gramów Wilga może dostarczyć mięsa? Jeden kęs?

Jeśli się kiedyś zastanawialiście, czemu nie wróciły bociany, które miały gniazda w Waszej okolicy, to odpowiedź jest prosta - zostały zamordowane dla sportu w Afryce.

Jednak nie tylko na czarnym lądzie masowo się morduje ptaki wędrowne. Europa też ma niechlubny udział w tym procederze. Kiedy w 1997 roku doszło do anarchii w Albanii, rozkradziono wojskowe arsenały. W ręce ciemnej masy (bo inaczej nie nazwę tych pseudo-myśliwych) dostała się pokaźna ilość broni palnej. Popularne zrobiło się strzelanie do wszystkiego co się rusza. Wielu Albańczyków postawiło sobie za cel wytrzebienie wszystkich ptaków przelatujących przez ich kraj. Nic sobie nawet nie robią z obszarów chronionych. Potrafią zajechać samochodami w środek Parku Narodowego i urządzić rzeź.

Nie są jednak w tym odosobnieni.
Przyjeżdżają tam licznie włoscy kłusownicy. U siebie nie mogą sobie pozwolić na takie mordowanie ptaków więc jadą do sąsiedniej Albanii (która była długo pod ich panowaniem, więc czują się jak u siebie) i urządzają sobie "polowania". 

Podobnie rzecz ma się w Hiszpanii, gdzie ten zbrodniczy sport też się cieszy sporym uznaniem.

Nóż w kieszeni mi się otwiera. Najgorsze jest to, że na razie nie ma żadnych perspektyw na powstrzymanie tych zbrodniarzy.


Poniżej trochę zdjęć polskich ptaków. Zrobiłem je dawno temu jeszcze w 2007 roku. Tutaj jedynie jako dekoracja do tekstu.










Brak komentarzy:

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff