poniedziałek, września 9

Warlubie-Bratwin-Osie przez Grudziądz

Brak komentarzy:
 
W pierwszą niedzielę września na mapę wydarzeń organizowanych przez MCK w Bydgoszczy powróciła Kultura na Świeżym. Trasa pierwszej po wakacjach wycieczki biegła znowu przez Bory Tucholskie, którymi wciąż nie możemy się nasycić. Jednak jeden dzień dla bydgoskich łazęg to stanowczo za mało. Tym bardziej, że mieliśmy wspaniały słoneczny weekend bez ani jednej chmurki.

Postanowiliśmy więc, że w Bory wybierzemy się już w sobotę. Pociągiem dotarliśmy do Warlubia skąd, zamiast pojechać na zachód wybraliśmy drogę na Grudziądz. Dolina Wisły jest równie atrakcyjnym miejscem na rowerowe wycieczki dlatego poprowadziłem nas zachodnim brzegiem rzeki na odcinku pomiędzy wspomnianym Grudziądzem, a Świeciem. Do obu miast wprawdzie nie zawitaliśmy, ale te pierwsze podziwialiśmy z drugiego brzegu.


Dolina Wisły obfituje w liczne atrakcje o czym przekonałem się w Wielkim Komorsku gdzie zatrzymałem się zrobić kilka zdjęć wodospadu. Przejeżdżająca obok dziewczyna na rowerze pokazała mi wodospad na płynącym obok świątyni strumieniu. Kto by się spodziewał takiego cudu? 




Zawsze kiedy wyjeżdżam z miasta zaskakuj mnie spokój, który panuje na wsi. Rowerzysta z sakwami jest tam prawdziwą atrakcją, a samochody praktycznie nie jeżdżą bo mają przecież zaraz obok drogi krajowe. Można się rozkoszować ciszą i świeżym powietrzem, a oko cieszyć krajobrazem i zabudową, którą wydawać by się mogło, że tylko w skansenach można znaleźć.


Dolina Wisły to też nasz Kujawsko-Pomorski spichlerz. Wszędzie są pola, a przy domach stoją niezliczone szklarnie z pomidorami. Tutaj też można spotkać się z prawdziwą niewymuszoną gościnnością.


Kiedy przejeżdżaliśmy przez najstarszą w regionie wieś Bratwin, głód dopadł Filipa. Zobaczył rozłożone stoły biesiadne i postanowił zatrzymać się tam na obiad. Okazało się, że jeszcze tego samego dnia odbędzie się tu festiwal Pieczony Ziemniak, impreza na której głównym daniem są ziemniaki przyrządzone na niezliczone sposoby. My przybyliśmy jednak za wcześnie więc gotowe było tylko ciasto. 
Kupiliśmy po kawałku i usiedliśmy przy jednym ze stołów. Wtedy ku naszemu zaskoczeniu przyszła do nas Pani Sołtys i zapytała, czy mam ochotę na zupę "Kartoflankę". Kiszki grały nam marsza więc ochoczo przystaliśmy na ten niespodziewany poczęstunek. Chcieliśmy zapłacić, ale Pani Sołtys się nie zgodziła. 



Zupa była przepyszna i kiedy na deser wszedł serniczek mieliśmy problem, żeby się ruszyć. I tutaj gościnność gospodyń z Bratwina przerosła nasze oczekiwania bo poczęstowano nas jeszcze ziemniakami w mundurkach i śledziami. Pierwszy raz smakowały mi śledzie! 


Takiego obiadu się nie spodziewaliśmy i bardzo miło będziemy wspominali Bratwin (wieś która jest starsza od Bydgoszczy!). Pozdrawiamy gorąco Panie, które sprawiły nam taką miłą niespodziankę.
Polska gościnność nie umarła ;)



Po zakończeniu biesiady czekała nas wspinaczka pod górę w Sartowicach. Bez większych przygód dojechaliśmy do Laskowic, gdzie zamierzaliśmy poszukać noclegu. Wtedy Filipowi przypomniało się o znajomym z Osia i po telefonie do niego mieliśmy już zaproszenie na ognisko. To była dopiero atrakcja! 
Leśnictwo wpadło na genialny pomysł jak poradzić sobie z nielegalnymi ogniskami i postawiło w środku lasu drewniane wiaty, wytyczono palenisko i doprowadzono prąd. Za jedyne 100 zł można wynająć sobie takie miejsce, w zamian dostaje się drewno na ognisko i dostęp do prądu. Wspaniała inicjatywa godna pochwały! Bory Tucholskie wciąż zadziwiają.

Na ognisku było około 20 osób, dwie gitary i jeden bongos. Ach Ci muzykalni mieszkańcy borów! Było wspaniale i naprawdę byliśmy szczęśliwi, że tak wspaniale udała nam się wycieczka, prolog Kultury na Świeżym.

Tutaj link do trasy:
http://goo.gl/maps/ATt5T


Relacja z Kultury wkrótce.





















Brak komentarzy:

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff